niedziela, 21 października 2012

Hell

aka: -
Znana obsada: -
Rok: 2011
Kraj: Niemcy, Szwajcaria
Fabuła: Rok 2016. Globalne ocieplenie zamieniło Ziemię w jałową pustynię. Czwórka przypadkowo poznanych młodych ludzi podróżuje w kierunku gór, w poszukiwaniu życiodajnej (i mocno deficytowej) wody.
Długość: 1:29



Kuba: W filmie poznajemy interesującą wizję postapokaliptycznego świata. Po tym jak temperatura na Ziemi wzrosła o 10 stopni Celsjusza, promienie słoneczne stały się śmiertelnie niebezpieczne. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, całe dziedzictwo kulturowe i wartości humanistyczne poszły się huśtać. Ludzkość cofnęła się mentalnie do czasów jaskiniowców, kiedy to jedynymi celami były dach nad głową, pożywienie i możliwość kopulacji. Ocalałe jednostki pozbijały się w stadka i wyrywają sobie z rąk jedyne liczące się obecnie dobra: jedzenie, wodę, benzynę, broń i alkohol.Warto zauważyć, że powyższy świat przedstawiony, twórcy filmu uzyskali stosunkowo niewielkim nakładem środków - bez użycia kosztownych dekoracji i efektów specjalnych. A mimo to, efekt jest satysfakcjonujący. Podobnie było chociażby w pierwszym "Mad Maksie".

Kaes: Pomysł na taką wizję postapokaliptycznego świata z jednej strony jest ciekawy, z drugiej wydaje się jednak nieco naciągany. No bo niby jasne, że jak temperatura wzrasta o 10 stopni, to cały ekosystem ulega zniszczeniu, topnieją lodowce czy tam coś, woda wysycha... Ale żeby promienie słoneczne od razu były takie zabójcze? Nie wiem, może tam jeszcze warstwa ozonowa wyparowała i to dlatego... Nie do końca rozumiem, ale ok. Nie mam zamiaru czepiać się tego dłużej, ale o moich wątpliwościach musiałem wspomnieć.Główni bohaterowie to dwie siostry (młodsza ma na oko jakieś 13 lat - Leonie, starsza koło 20 - Marie) i Filip - "chłopak" starszej z nich. Szybko okazuje się, że Marie jest z nim tylko w dlatego, że zwiększa to ich szanse przetrwania. Wkrótce przyłącza się do nich Tom. Mamy więc całkiem standardowy zestaw bohaterów przemierzających zdezelowanym samochodem amerykańskie pustkowia.

Kuba: Dodajmy że skład ten skompletował się na zasadzie przypadku. Dlatego też jego członkowie nie ufają sobie, a skutkiem tego są liczne rozłamy i spiski w grupie.
Sama ekipa - choć niewielka - nie jest też stała. Niemal co chwilę ktoś do niej przybywa, ktoś się odłącza, a przez dłuższy czas nasza "drużyna" w ogóle jest rozbita i obserwujemy poczynania poszczególnych bohaterów solo.
Jednym słowem, nie jest to typowo filmowa grupa, z której systematycznie ubywa po jednym zawodniku, aż do momentu, w którym jedyna ocalała, "grzeczna dziewczynka", musi samotnie stawić czoła Złu. Pomysł dobry, bo bardziej realistyczny.

Kaes: Nie no, ja bym powiedział, że to właśie standardowa grupa postapokaliptyczna. Podróżują razem, bo tak łatwiej, każdy wyciąga z tego jakieś korzyści, ale tak naprawdę nie zależy im na sobie nawzajem. Z czasem oczywiście się zżyją i będą w stanie oddać za siebie życie, ale na początku nic dziwnego, że nie do końa sobie ufają. W takich czasach człowiek człowiekowi wilkiem. No i Marie (Hannah Herzsprung) ostatecznie też postanawia samotnie zawalczyć ze złem, żeby uratować siostrę. Bohaterka przypomina mi Catniss z "Igrzysk śmierci" - ten sam umęczony wyraz twarzy, smutne oczy, ale jednocześnie determinacja i wola walki. No i nawet aktorka jest podobna (albo podobnie ucharakteryzowana).

Kuba: Całkiem autentycznie przedstawiono też poczynania bohaterów. Poruszają się oni nie mając określonego questu do spełnienia. Niby przebąkują coś o podróży w stronę gór, gdzie mają panować znośniejsze warunki do życia, ale nie jest to motyw dominujący w filmie.
Tradycyjnie pojawia się także scena, w której młodzi ludzie konstatują jak niewiele luksusowe zdobycze cywilizacji znaczą w obecnych warunkach. W tym przypadku chodziło o flakon perfum, ale podobny chwyt pojawił się chociażby w "Black Water" - z kuponami na darmową kawę.

Kaes: W każdym tego typu filmie (postapokalipsa, plaga zombie etc.) pojawia się motyw wędrówki w jakimś bliżej nieokreślonym celu. Zawsze to jest jakaś wyspa, góry, zachodnia/wschodnia część kontynentu... Ważne żeby było daleko, niebezpiecznie i niepewnie - bohaterowie zawsze opierają się na plotkach, nic nie wiedzą na pewno. Może to i autentyczne, ale nie chwaliłbym tego aż tak, bo to standardzik i tyle. Zawsze też coś staje na drodze do celu, co stanowi główną oś film. I w przypadku "Hell" właśnie według takiego typowego schematu wszystko się toczy.

Kuba: Warto też zauważyć, że "Hell" jest jak gdyby podzielony na dwie części. W pierwszej dominuje motyw drogi i walki o przetrwanie w mało sprzyjających "okolicznościach przyrody". Tutaj także niejako oswajamy się z poszczególnymi elementami świata przedstawionego.
Druga część zaczyna się w momencie, gdy Marie i Leonie (Lisa Vicari) trafiają na tajemniczą farmę. Wtedy natura przestaje być już głównym ich przeciwnikiem. Od tej chwili mamy do czynienia z nachalnymi wręcz cytatami z klasycznej "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną". Bo jak inaczej nazwać takie sceny jak brutalna pobudka w rzeźni czy rodzinna kolacja z udziałem nowej domowniczki...? Część koneserów horroru pewnie była tym oburzona, ale dla mnie te fragmenty "Teksańskiej..." mają na tyle gęsty klimat, że mogę je oglądać w dowolnych interpretacjach (patrz także: "Frontière(s)" z 2007 roku). A ta w "Hell" jest zdecydowanie solidna. Podobnie jak i cała szwajcarsko-niemiecka produkcja.

Kaes: No właśnie. "Teksańska masakra..." i "Frontiere(s)" to całkiem naturalne skojarzenie przy tym filmie. Niby motyw fajny, ale jednak taka ewidentna zżynka trochę mnie zabolała. Niemniej "Hell" jest dobrym filmem, który każdy fan horroru obejrzy z przyjemnością.

OCENY
Kaes: 6/10
Kuba: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz