niedziela, 9 września 2012

The Expendables 2

aka: Niezniszczalni 2
Znana obsada: Sylvester Stallone, Jason Statham, Jet Li, Dolph Lundgren, Chuck Norris, Jean-Claude Van Damme, Bruce Willis, Arnold Schwarzenegger
Rok: 2012
Kraj: USA
Fabuła: Pan Church angażuje tytułową drużynę najemników do misji w górach Albanii. Gdy jeden z nich ginie w czasie akcji, reszta ekipy - poza wypełnieniem zleconego zadania - postanawia się także zemścić na gangu terroryzującym okolicę.
Długość: 1:43


Kuba: Cóż odkrywczego można o tym filmie napisać...? Plejada (także podstarzałych) gwiazd kina akcji robi tu to, co potrafi najlepiej. Mamy więc gigantyczną rozwałkę, okraszoną kilkoma średnio zabawnymi dowcipami.
Owszem, jest tu jakaś fabuła, cel główny i poboczne, przewijają się wątki osobiste. Ale dobrze wiemy, że to wszystko jest tylko pretekstem do wpakowania tony ołowiu w kilkuset złoczyńców i puszczenia z dymem paru hektarów zabudowań.

Kaes: Już na samym wstępie zmuszony jestem się nie zgodzić. Kilka dowcipów? Chyba przysypiałeś na seansie. Humoru jest w tej części Niezniszczalnych sporo, chociaż rzeczywiście często żarty serwowane przez twórców są średnio zabawne. Ale trzeba podkreślić, że w wielu przypadkach właśnie takie miało być - a w rezultacie jednak bawi. Miłym akcentem było przerzucanie się przez bohaterów sławnymi tekstami z równie słynnych filmów. Duży plus również za dystans z jakim aktorzy podchodzą do samych siebie (Chuck Norris opowiadający dowcip o Chucku Norrisie! Czułem się trochę jakby sponsorem tej sceny był bank WBK :D ).
Fabuła jest prostacka - jesteś mi coś dłużny, wykonasz dla mnie zadanie i jesteśmy kwita. Oczywiście zlecenie to typowy "walk in the park", który szybko się komplikuje i stwarza powód do bezmyślnej, lecz widowiskowej rozwałki.

Kuba: Chodziło mi bardziej o niską jakość zabawnych tekstów, niż o ich ilość. Ale mniejsza o to.
Film jest dynamicznym i bardzo efektownym wzorcowym przykładem, jak powinna wyglądać produkcja tego typu. Mamy tu bowiem klasyczny zestaw wielkich przekłamań kina sensacyjnego. Główni bohaterowie są oczywiście zabójczo celni, niezależnie czy rzucają nożem, czy ostrzeliwują się podczas zjazdu na linie. Ich pociski trafiają tylko "tych złych", nie ma więc mowy o ofiarach wśród niewinnych cywili (patrz: scena na lotnisku).
Naszych herosów kule się rzecz jasna nie imają. Owszem, jeden z nich zostanie postrzelony, ale tylko symbolicznie, bo za chwilę i tak będzie śmigał po lesie, prażąc do wrogów z gigantycznej giwery.
Z kolei walce wręcz wrogowie podchodzą pojedynczo, padają po jednym-dwóch ciosach i uprzejmie nie podnoszą się, dopóki bohater nie opuści danej lokacji.
Pod koniec filmu czas na starcia z głównym bossem i jego pomocnikami. Oczywiście "jeden na jeden", w jakimś mrocznym miejscu i na gołe pięści, choć mile widziana jest też broń improwizowana, która akurat znajdzie się pod ręką (jak np. łańcuch). No i przeciwnicy muszą odpowiadać sobie rangą. Drugoplanowa postać nie może więc walczyć z odpowiedzialnym za całe zło szefem mafii.
Dodajmy do tego jeszcze tak oczywisty fakt jak wyraźne rozróżnienie na bohaterów dobrych oraz złych i mamy esencję "męskiego" kina.
W zasadzie jedyną nowością w "Niezniszczalnych" jest obficie sikająca komputerowa krew.
Wszystko powyższe nie znaczy jednak, że Simon West nakręcił zły film. "The Expendables" po prostu dobrze spełniają swoje zadanie.

Kaes: Właściwie powiedziałeś już wszystko co o tym filmie można powiedzieć. Reszta to czysta akcja i nie da się tego opisać - trzeba to zobaczyć na własne oczy. Moim zdaniem warto. Trzeba tylko mieć odpowiednie podejście do tego filmu. Nie ma się co spodziewać rozbudowanej fabuły, nie warto się doszukiwać głębszego sensu. Wystarczy wyłączyć myślenie i rozkoszować się akcją. Ja bawiłem się świetnie.Chciałem jeszcze zwrócić uwagę na polskie tłumaczenie. Niby powinniśmy być przyzwyczajeni do różnych kwiatków, zwłaszcza gdy ogląda się filmy w domu. Ale żeby napisy w kinie z błędami? Masakra jakaś. Najbardziej utkwiło mi w pamięci przetłumaczenie "Yippee-ki-yay" jako "hip hip hura"... Facepalm po prostu.

Kuba: Niestety, po "Niezniszczalnych" nie ma się co spodziewać nie tylko głębszego, ale i jakiegokolwiek sensu. No bo jak logicznie wytłumaczyć scenę w opuszczonym mieście...? Bohaterowie chowają się po kątach, strzelają i bronią się jak mogą, ale wrogów wciąż przybywa. Jednak gdy sytuacja jest już beznadziejna, wszyscy wysłannicy Villaina (Jean-Claude Van Damme) momentalnie padają trupem. Szybko okazuje się, że to dzieło Bookera (Chuck Norris), który pojawia się ni stąd ni zowąd, zamienia z uratowanymi najemnikami kilka grzecznościowych zdań i... oddala się w swoją stronę. Analogicznie robi się kilkadziesiąt minut później, kiedy to bohaterowie utykają w zasypanej kopalni. Tym razem niespodziewanie ratuje ich Trench (Arnold Schwarzenegger).
Po takich scenariuszowych zabiegach trudno na serio wczuwać się w perypetie głównych postaci. Film zaczyna się oglądać bardziej jak komiks czy kreskówkę.
Mimo to, podczas seansu bawiłem się dobrze. "Niezniszczalni" - zgodnie z założeniem - dostarczają dobrej rozrywki. Trzeba tylko być przygotowanym na to, jakiego sortu będzie to rozrywka.
Ja w każdym razie, równie chętnie pójdę do kina na trzecią część serii.

Kaes: Bo ja wiem czy niestety? Ja bym nawet nie chciał spodziewać się czegoś więcej. Jakby Niezniszczalni byli zbyt wydumani to byłoby słabo.
Zgadzam się z Tobą co do wycodzenia bohaterów z opresji. Faktycznie byli ratowani z najgorszych tarapatów w najmniej logiczny sposób. Ratunek przychodził z przysłowiowej dupy i budził lekki niesmak. Chociaż to i tak nie psuło przyjemności oglądania.
Jak już się rzekło - Niezniszczalni 2 to kawał dobrego kina akcji. Można by powiedzieć, że to prosta rozrywka dla prostych ludzi. Ale przecież każdy potrzebuje się czasem odmóżdżyć. Ten tytuł idealnie nadaje się właśnie na takie chwile. Bawiłem się świetnie. I gorąco polecam.

OCENY
Kaes: 8/10
Kuba: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz