niedziela, 19 sierpnia 2012

Srpski Film

aka: Serbski Film
Znana obsada: -
Rok: 2010
Kraj: Serbia
Fabuła: Emerytowany aktor porno wiedzie spokojne życie u boku żony i syna. Sposobem na kłopoty finansowe ma być dla niego zagranie w niezależnym filmie. Problem w tym, że reżyser nie chce zdradzić Milosowi scenariusza…
Długość: 1:39



Kuba: Otoczony atmosferą skandalu i znany z relacji co odważniejszych kolegów miks gore i porno, doczekał się swojej recenzji na B49.Film otwiera zabawna scena - kilkuletni chłopiec przypadkowo ogląda pierwszy w życiu film XXX, na czym zresztą nakrywa go tata. Klasyczna scena z życia wzięta. Z tą różnicą, że bohaterem wspomnianego pornosa jest właśnie jego ojciec.
W ogóle ciekawym motywem jest ukazanie życia rodzinnego emerytowanego gwiazdora produkcji dla dorosłych. Obecna konkubina Milosa (Srdjan Todorović) akceptuje jego barwną przeszłość, a syn - nie zadaje jeszcze niewygodnych pytań. Kręcąc "Serbski Film", Srdjan Spasojević chciał ponoć zamanifestować, do czego muszą uciekać się Serbowie, by zapewnić swoim rodzinom godny byt. Być może. My w każdym razie nie odpalaliśmy tego filmu, żeby analizować kondycję serbskiej polityki społecznej.

Kaes: No faktycznie, życie gwiazd porno po zakończeniu kariery to dość ciekawy temat. No bo jak tu normalnie żyć w związku, wychowywać dziecko, kiedy wcześniej zarabiało się w ten sposób na życie. Od przeszłości nie da się uciec, co właśnie bardzo ładnie ukazuje ten film. Milos niby już filmów nie kręci, ale nadal tym żyje i wspomina z nostalgią stare dzieje. Na półce stoi imponująca kolekcja filmów 18+, w których grał główne role... Widać, że trochę mu tego brakuje.A z tym manifestowaniem do czego to oni się nie muszą posunąć, to bym nie przesadzał. Takie dorabianie ideologii na siłę. Milos lubił takie życie i myślę, że nie podjął pracy aktora porno żeby utrzymać rodzinę. Wręcz przeciwnie. Wyglądało na to, że rzucił robotę kiedy założył rodzinę. Poświęcił się w pewien sposób żeby się ustatkować.

Kuba: Nie chodziło mi o jako takie granie w "zwykłych" pornosach, by utrzymać rodzinie, ale o branie udziału w takich projektach, jak ten sygnowany przez Vukmira (Sergej Trifunović).Choć moim zdaniem nie ma co doszukiwać się tutaj wielkiej ideologicznej otoczki, bo nie ulega wątpliwości, że "Serbski Film" powstał głównie po to, żeby zaszokować widza. Ale trzeba jednocześnie przyznać, że obraz został zrobiony solidnie. Nie jest to ordynarne torture porn ze śladową fabułą, w stylu "Hostelu". Zamiast serii niesmacznych scen, dostajemy interesującą, ciekawie nakręconą historię, a twórcy nie ujawniają od razu wszystkich atutów, tylko umiejętnie stopniują napięcie. Przyznam, że przynajmniej przez pierwsze pół godziny w skupieniu wyczekiwałem na tak szeroko omawiane chore akcje na ekranie.

Kaes: A ten specjalny projekt, to myślę, że nie był dla utrzymania rodziny, tylko dla kasy którą mu zaoferowali. Gdyby aż tak im kasy brakowało, to miałby mniejsze opory zanim zobaczył kwotę na kontrakcie.Zgadza się. Film miał zdecydowanie szokować i moim zdaniem mu się to udało. Tak chorego gówna jeszcze w życiu nie widziałem. I mam nadzieję, że więcej nie będę miał okazji czegoś takiego oglądać.
A co do tego wyczekiwania o którym wspominasz, to zdziwiło mnie, że właściwie film zanim się rozkręcił, był całkiem spokojny. Można by powiedzieć, że to dramat obyczajowy, do puszczenia w TVNie w czwartek w prawdziwych historiach. I właściwie nie znudziło mnie to, chociaż jak sobie próbuję przypomnieć co się działo w tej pierwszej połowie filmu, to dochodzę do wniosku, że właściwie to nic się nie działo...

Kuba: Ano właśnie, mało się działo - bo i akcji na ekranie nie miał za bardzo kto "generować". W filmie gra raptem kilkunastu aktorów, statystów praktycznie tu nie ma. W scenach na ulicach Belgradu snują się jakieś pojedyncze dusze. Ale i tak większość lokacji (ciekawie dobranych: opuszczona szkoła, jakieś magazyny) zieje pustką. To potęguje mroczny klimat filmu.

Kaes: Właściwie jakby tak przyjrzeć się filmom, które oglądamy, to chyba dość często się zdarza, że gra w nich niewielu aktorów. No i w zasadzie często nie spodziewamy się ich wielu.Wspomniałeś o ciekawych lokacjach, co przypomniało mi ciekawy sposób w jakim był kręcony film, w którym grał Milos. Jak już zostało wspomniane we wprowadzeniu do fabuły, główny bohater nie znał scenariusza. Zgodnie z chorym pomysłem reżysera, Milos ma nie grać, tylko zachowywać się naturalnie. Dlatego gdy przyjeżdża w te wszystkie dziwne miejsca, wchodzi i w zasadzie nie wie co go czeka po przestąpieniu progu. W pierwszej kręconej scenie było to bardzo ciekawie pokazane, gdy aktor chodził po opuszczonej szkole, właściwie nie wiedząc co ma robić, a dookoła niego skakali kamerzyści nagrywający jego zachowania. Fajny pomysł, plus za to.

Kuba: Jeśli już jesteśmy przy "sposobie kręcenia", to warto wspomnieć także o interesującym wykorzystaniu zabiegu retrospekcji. W pewnym momencie Milos budzi się na "zwale" i eksplorując kolejne lokacje, przypomina sobie, cóż to - pod wpływem narkotyków - wyczyniał kilka godzin wcześniej. Przypomniało mi to sceny z Maxa Payne'a. I - podobnie jak w grze - pozytywnie odbiło się na klimacie filmu.
Kolejny plus przyznaję za ścieżkę dźwiękową. Mroczna, brudna, industrialna elektronika (autorstwa Wikluh Sky) nie tylko świetnie pasuje do chorych akcji na ekranie, ale równie dobrze słucha się jej w oderwaniu od obrazu.

Kaes: Mnie muzyka w tym przypadku nie zachwyciła. Ale to kwestia gustu.
Chyba czas z tym kończyć. Film jest zdecydowanie klimatyczny. Jest też nie lada ciekawostką, ale nie z gatunku tych dziwnych na maxa ("Killer Condom" czy "Black Sheep"). Jednocześnie ryje psychikę. I w tym przypadku nie jest to pozytywna rekomendacja. Wiem, że się powtarzam, ale to dobre podsumowanie filmu - najbardziej chore gówno jakie w życiu widziałem.

OCENY:
Kaes: 3/10
Kuba: 8+/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz