niedziela, 4 listopada 2012

Apollo 18

aka: -
Znana obsada: -
Rok: 2011
Kraj: USA, Kanada
Fabuła: Film stylizowany na dokument. W 1973 roku NASA zorganizowało jeszcze jedną - tym razem tajną - misję na Księżyc. Nagrania z kamer dokonywane przez trójkę astronautów odtajniono dopiero po 30 latach...
Długość: 1:26



Kuba: Przed nami kolejny horror stylizowany na dokument. Już na wstępie trzeba jednak zaznaczyć, że nie ma on tej mocy, co "[Rec]", "Atrocious" czy "Paranormal Activity". Choć jednocześnie wprowadza do tej konwencji kilka nowych elementów. Przede wszystkim większość akcji toczy się na Księżycu - co nadaje filmowi specyficznego klimatu totalnej izolacji i daje reżyserowi szerokie pole do popisu. Dlatego sporo tu "kosmicznych smaczków" - od prosty zabaw z grawitacją (zwróćcie uwagę jak wyglądają flagi wbijane w księżycową powierzchnię), po wykorzystanie faktu, że na ziemskim satelicie nie działają "czynniki losowe" - jak pogoda czy zbłąkani przechodnie. Więc każda niespodziewana zmiana w otoczeniu jest dla bohaterów powodem do niepokoju.

Kaes: Skoro wspomniałeś już, że film nie jest tak dobry jak takie a takie filmy tego typu... To ja dodam, że za to jest lepszy od Blair Witch Project, a to już coś.

Przeniesienie akcji na Księżyc jest faktycznie ciekawym pomysłem. Na pewno nigdy się z tym jeszcze nie spotkałem. No i właśnie tak jak mówisz - żadne czynniki zewnętrzne jak np. pogoda, zwierzęta czy inni ludzie, zwyczajnie nie występują. Jeśli kosmonauci zobaczą odcisk stopy, to znaczy, że ktoś oprócz nich tu był. A nie powinien być...
No i właśnie. Jak można się tego spodziewać, bohaterowie dość szybko napotykają ślady ludzkiej bytności w tym obszarze księżyca, a przecież mieli być pierwszymi, którzy w tym miejscu wylądują. W zasadzie można się było tego spodziewać jeszcze przed odpaleniem filmu.

Kuba: Ale już do sequela "Blair Witch Project" kosmicznemu horrorowi daleko...

Warto zauważyć, że akcja w filmie zawiązuje się dość szybko. Krótko po wylądowaniu na Srebrnym Globie astronauci orientują się, że nie będzie to kolejna rutynowa misja badawcza. Jednocześnie - jak na paradokument przystało - wypadki toczą się tu mało widowiskowo. Nie uświadczymy tu rzeźni rodem z "Aliens". Źródłem grozy są detale czy wydarzenia na drugim planie. Znów przywołam tu "Paranormal Activity", na którym część widzów narzekała, że "nic się nie dzieje".

Kaes: Sequelowi BWP daleko też do pierwszej części i jest od niej dużo lepszy. Ale o tym to może innym razem.
Warto zauważyć, że te detale, które mają straszyć, to na początku na przykład... toczący się kamień. No niby nie powinien sam się poruszać, zwłaszcza na księżycu... no ale proszę Cię... Z kolei to, że akcja toczy się powoli też o niczym nie świadczy. W przywołanym przez Ciebie "Paranormal Activity" niby część widzów narzekała, ale film osiągnął chyba całkiem spory sukces, skoro powstały już trzy części.
Z ciekawostek o których chciałem wspomnieć - nazwy statków kosmicznych. Nazwy, których użyli twórcy są do przewidywalne do bólu - Liberty i Freedom. Jak inaczej mogłyby się nazywać? Głupi amerykanie...

Kuba: Hmm... może McDonald's i KFC...? Hohohohoho!
Myślę, że sporo ciekawostek i smaczków wychwyciłby tu jakiś specjalista od kosmosu. Oczywiście w kwestii technicznych nieścisłości i rzeczy sprzecznych np. z księżycową fizyką. Mnie nie pasował tylko obraz z dużej liczby kamer i dynamiczny montaż. Fakt, lepiej oglądało się materiał właśnie w takiej formie, ale nie zapominajmy, że jest to stylizowany dokument i to pochodzący z lat '70., kiedy to nawet filmy akcji były bardziej statyczne.

Kaes: Czepiasz się. Nie zapominaj, że to NASA, które ciągle pracuje nad zaawansowanymi technologiami, więc na pewno już wtedy rząd miał super wypasione kamery, które idealnie nagrywały obraz, a potem jeszcze montowały tak żeby wszystko ładnie wyglądało. Albo ten ktoś kto wykrył rządowy spisek i udostępnił taśmy z wyprawy Apollo 18, tak ładnie je zmontował (jakieś wikileaks czy coś).

Kuba: No to czepię się jeszcze standardowego już filmowego motywu nowych, niepokojących faktów, o których uczestnik misji dowiaduje się już w trakcie jej trwania, kiedy nie ma możliwości wycofania się z udziału w niej. To oczywiście ma wywołać efekt zaskoczenia, ale pomyślmy logicznie: ekspedycja na Księżyc to akcja zbyt dużej wagi, by ryzykować jej niepowodzenie poprzez fundowanie kosmonautom tego typu niespodzianek.

Podsumowując, film "Apollo 18" odświeża nieco formułę paradokumentu z dreszczykiem, ale jednocześnie nie wbija widza w fotel. Najlepiej oglądać go wieczorem, w pustym domu i... podejść do seansu z odrobiną dobrej woli.

Kaes: Jak dla mnie film "Apollo 18" stanowi przede wszystkim niezłą ciekawostkę. Nie oglądam zbyt wiele kosmicznych horrorów, a żeby jeszcze były stylizowane na dokument - nie widziałem żadnego. Jeśli więc w ten sposób spojrzeć na film, to jest zdecydowanie nowatorski. Nie zmienia to jednak faktu, że nie porywa, nie ma tego czegoś. I nawet zaskakujące zwroty akcji nie są w stanie sprawić, żebym kiedyś wymieniał ten film wśród moich ulubionych. Ale jako ciekawostkę - warto.

OCENY
Kaes: 5/10
Kuba: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz