sobota, 11 lutego 2012

Stay

aka: Zostań
Znana obsada: Ewan McGregor, Naomi Watts, Bob Hoskins
Rok: 2005
Kraj: USA
Fabuła: Sam Foster, psycholog, próbuje zapobiec samobójstwu nowego pacjenta, który miewa dziwne, prorocze wizje. Zapowiada on, że odbierze sobie życie za trzy dni. Sam ma niewiele czasu by uratować Henry'ego.
Długość: 1:39



Kaes: Lubię od czasu do czasu obejrzeć dziwny film. Taki zakręcony, że nie do końca wiadomo o co chodzi, tajemnicze takie... Ale z tą dziwnością nie można przesadzić. "Stay" niestety należy do grupy właśnie takich "przesadzonych" filmów. Z każdą kolejną sceną widz wie coraz mniej. Kolejne próby pojęcia zamysłu twórców są bardzo szybko niewczone przez kolejne, jeszcze dziwniejsze pomysły. W rezultacie ogląda się to ciężko i bez większej przyjemności.

Kuba: Oj tak, film jest dziwmy i niepokojący już od pierwszych scen. Początek to dobrze znany motyw dziwnego pacjenta w gabinecie psychiatry. Tu jednak twórcy nieco przeholowali. Henry (Ryan Gosling) zachowuje się bardzo inwazyjnie, przejmuje inicjatywę w rozmowie i to on bombarduje lekarza (Ewan McGregor) pytaniami. Wygląda to bardzo "filmowo" i po prostu nienaturalnie.
Dalej jest pod tym wgzlędem coraz gorzej - im dłużej oglądamy, tym mniej wiemy i ciężko przewidzieć, co wydarzy się za chwilę (choć w tym przypadku ciężko zaliczyć to do plusów filmu).
To wrażenie potęguje mroczna, ambientowa muzyka, pojawiająca się w większości scen.

Kaes: Dziwność całego filmu potęguje też fakt, że prawie wszyscy bohaterowie, którzy przewijają się przez życie Sama, są psychiatrami lub artystami. Ci pierwsi są nieco zbzikowani z powodu pracy, którą wykonują. Ci drudzy są nienormalni tak po prostu, dla zasady. Wtedy są bardziej alternatywni, czy coś. Jakoś to do mnie nie trafia.

Kuba: Świetnym przykładem takiej postaci jest Lila (Naomi Watts) - dziewczyna Sama. Artystka i niedoszła samobójczyni w jednym, co rusz rzucająca tajemnicze teksty.
Zresztą w ogóle dialogi to rzecz, która w "Stay" kuleje. Z ust bohaterów padają jakieś pseudofilozoficzne sentencje albo sztuczne, drewniane zdania. W dobrym tonie jest też pogawędzić na egzystencjalne tematy przy partyjce szachów. To z kolei zabieg, w którym lubują się twórcy dramatów obyczajowych i thrillerów psychologicznych.

Kaes: Jeśli chodzi o Lilę, to warto jeszcze dodać, że maluje dziwne obrazy. Na pewno mają one jakieś głębsze znaczenie, ale są dziwne i bardzo alternatywne. Co więcej, jako osoba znająca się na sztuce, uświadamia ona widza, jak mroczna jest fascynacja Henry'ego, którego ulubionym artystą jest Christian Revell. A skoro już jesteśmy przy malarstwie, to wspomnę, że w filmie pojawia się jeszcze jeden bardzo lubiany przez filmowców motyw - omawianie tajemniczych obrazów na wykładach. To w każdym filmie jest w dobrym tonie - buduje atmosferę czy coś. Ja tego nie kupuję w każdym razie.

Kuba: Przychylnym okiem spojrzą na film miłośnicy "K-Pax", "Seven" czy "Fight Club", bo powiela on motyw ekscentrycznego osobnika, wywracającego do góry nogami poukładane życie głównego bohatera. Coś dla siebie znajdą tu też miłośnicy klimatów w stylu "Vanilla Sky", bo mniej więcej w połowie filmu widz odpuszcza sobie poszukiwanie racjonalnego rozwiązania zagadki i - spodziewając się jakiego sortu rozwiązanie nadchodzi - zaczyna analizować, która ze scen wydarzyła się naprawdę, a która jest tylko snem czy urojeniem jednego z bohaterów. Mimo to, specyficzna atmosfera i dawka psychodelii sprawiają, że "Stay" oglądamy bez większego znużenia.

Kaes: O wypraszam sobie. Podobały mi się wszystkie wymienione przez Ciebie filmy, a "Stay" jest dla mnie zwyczajnie do bani. Przekombinowany i tyle. Do kosza z tym i jak najszybciej zapomnieć.

Kuba: Ale mnie też wspomniane filmy się podobały. Tylko że tego, co tam budowało wciągającą atmosferę, twórcy "Stay" zdecydowanie nadużyli.
Obraz zabił też schematyczny sposób prowadzenia narracji. Przez większość czasu Sam zwiedza kolejne lokacje, rozmawia z ekscentrycznymi osobnikami, gromadzi tajemnicze przedmioty... Zupełnie jak w komputerowej przygodówce.
Dla przeciwwagi dodam, że spodobały mi się ładne, dynamiczne przejścia pomiędzy kolejnymi scenami. Końcową punktację podbija też interesująca (choć umiarkowanie oryginalna) końcówka. Ostatecznie jednak "Stay" okazuje się zagmatwanym średniakiem.

OCENY
Kaes: 3/10
Kuba: 5/10

2 komentarze:

  1. a ja uwielbiam ten film! :)

    dzięki za odwiedziny
    pozdrawiam
    Amandine (filmdine.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jakoś nie podszedł. Przekombinowany. Albo po prostu nie zrozumiałem co twórcy chcieli nam przedstawić.

      Usuń