poniedziałek, 12 września 2011

Los Ojos de Julia

aka: Oczy Julii
Znana obsada: -
Rok: 2010
Kraj: Hiszpania
Fabuła: Niewidoma Sara popełnia samobójstwo. Jednak jej bliźniaczka, Julia, nie wierzy, że siostra mogłaby się targnąć na własne życie. Próbuje rozwikłać tajemnicę jej śmierci. Podczas śledztwa natrafia na coraz więcej zagadek. Sprawę utrudnia wzrok Julii - kobieta stopniowo traci wzrok, lekarze dają jej coraz mniej czasu.
Długość: 1:52

***

Kaes: Horror, którego bohaterka traci wzrok? Ciekawe, chociaż było coś podobnego - Oko z Jessicą Albą. Jednak na szczęście pierwsze skojarzenie jest w tym przypadku zupełnie nietrafne. W tym filmie zagrożenie jest zupełnie realne, a nie nadprzyrodzone. W ogóle nie określałbym tego filmu jako horror, a raczej jako thriller.

Kuba: Coś podobnego było i to nie raz. Motyw ułomnej kobiety walczącej ze złem pojawił się też w "Doczekać Zmroku" ("Wait Until Dark") z 1967 i "Niemym Krzyku" ("Mute Witness") z 1994. Choć w tym przypadku dysfunkcja wzroku jest nie tylko techniczną przeszkodą w poczynaniach bohaterki, a motywem potraktowanym wielowymiarowo i przy tym naprawdę interesująco - ale o tym później.
Nie zapominajmy też, że tak naprawdę nie wiemy, czy Julię prześladuje psychopata, zawodzą zmysły, czy może oba równocześnie...? [nie spoilerujmy!]
Zwróćmy także uwagę, że tytułowa rola wyjątkowo nie przypadła niewinnej studentce, a kobiecie dojrzałej, ale równie miłej dla oka. Mówiąc krótko - wrzucając DVD do odtwarzacza, szykujcie się na dwie godziny z cycatym MILFem.

Kaes: I faktycznie stopniowa utrata wzroku jest przerażająca. Bohaterka z dnia na dzień widzi coraz gorzej, a wydarzenia sprawiają, że właśnie teraz dobry wzrok bardzo by jej się przydał. Jest to więc dobry pomysł na horror. Natomiast kiepskie były inne typowe zabiegi... Jak na przykład to, że Julia miała jakby duchową więź ze swoją siostrą i poczuła, że coś jest nie tak. A kiedy już się okazało, że siostra popełniła samobójstwo, nie chciała przyjąć tego do wiadomości, a wszędzie doszukiwała się teorii spiskowych. Inna sprawa, że gdyby nie to, to nie mielibyśmy w ogóle filmu. Niemniej jest to nieco tandetne.

Kuba: Widzę, że już nie miałeś się czego czepić... Mnie bardziej nie pasowała ta tandetna "kosmiczna" sekwencja na sam koniec filmu. Ale to tylko drobny szczegół w tym naprawdę straszącym i trzymającym w napięciu obrazie.
Typowe zabiegi? W którym miejscu? Ja widzę tu sporo świeżych, zaskakujących rozwiązań - i to już od pierwszej sceny - przywodzącej na myśl włoski nurt giallo z lat '70. Potem jest już coraz lepiej.
Bardzo podobało mi się pokazanie świata niewidomych "od kuchni" - w jaki sposób radzą sobie z codziennością i rekompensują utracony zmysł. w tym momencie warto przywołać choćby rewelacyjną scenę w damskiej szatni, gdzie panie rozpoznają intruza... za pomocą węchu.
Zresztą sami niewidomi jawią się w "Oczach Julii" jako osoby obdarzone jakimś "szóstym zmysłem", często potrafiące dostrzec więcej, niż ludzie ze sprawnym wzrokiem. Być może jest to trochę przerysowany zabieg, ale na pewno daje bardzo klimatyczny rezultat.

Kaes: Typowe zabiegi już wymieniłem. Nie było ich może wiele, ale były i były kiepskie. Co do świeżych rozwiązań, to jakoś nie przypominam ich sobie zbyt wiele. Zresztą skoro sam mówisz, że zabiegi te przywodzą Ci na myśl nurt sprzed czterdziestu lat, to chyba ciężko tu mówić o świeżości. Nie mówię, że film mi się nie podobał, czy że był nudny. Wręcz przeciwnie - był całkiem niezły. Słabszy niż się spodziewałem, nie zaskoczył mnie niczym specjalnym, ale ocenę otrzymał u mnie pozytywną. Choć o tym może na koniec.
Również ten szósty zmysł o którym piszesz nie jest niczym innowacyjnym. Wydaje się to całkiem normalne, że w przypadku utraty jednego ze zmysłów pozostałe się wyostrzają. Zwłaszcza jeśli chodzi o zmysł wzroku, na którym polegamy najbardziej. Jednocześnie zgadzam się z Tobą, że budowało to fajny klimat. Twórcy naprawdę postarali się żeby dobrze odzwierciedlić to w swym filmie.

Kuba: Duchowej więzi z siostrą nie nazwałbym zabiegiem typowym, a raczej naciąganym. Ale z drugiej strony - gdyby nie to, to akcja nie ruszyłaby z miejsca.
Wyostrzenie pozostałych zmysłów rozumiem, ale kobiety w szatni - jeśli już przy nich jesteśmy - zachowywały się niemal jak dzikie zwierzęta, węsząc dookoła. Było to ciekawe, choć przerysowane.
Motyw z samego początku uznałem za świeży o tyle, że twórcy umiejętnie odświeżyli chwyt stosowany w giallo - nurciezapomnianym, mimo że bardzo ważnym dla rozwoju kina grozy.
Chcesz więcej innowacyjnych zabiegów? Proszę bardzo - mistrzowska praca kamery i gra światłem - dla podkreślenia ułomności Julii. Moment, w którym obserwujemy świat z oczu "niewidzialnego człowieka" - mocno zapada w pamięć, choć to tylko kilkadziesiąt sekund. Fajne ukazanie paranoicznej atmosfery i tego, że bohaterka nie wie, komu ufać. No i dobre straszenie - twórcy serwują nam zarówno sceny "do podskakiwania w fotelu", jak i do śledzenia akcji na wstrzymanym oddechu.

Kaes: Nie mylmy pojęć. To, że coś jest bardzo dobre, czy wręcz mistrzowskie (jak wymieniasz praca kamery czy gra światłem, której akurat nie pamiętam) to jeszcze nie znaczy, że jest nowatorskie. Innowacyjna praca kamery to by była na przykład, gdyby kręcili wszystko do góry nogami ;P
A że bardzo dobrze oddana atmosfera i dobre straszenie - to fakt.
Film zaliczam do tych dobrych i ocenę wystawiam pozytywną. Ale zdecydowanie nie mam zamiaru rozpływać się w zachwytach nad nim.

Kuba: Pokaz mi film, w którym widziałeś takie zabiegi, to przyznam Ci rację. Ja wcześniej z czymś podobnym się nie spotkałem, dlatego uznaję to za innowację. A przytoczone przez Ciebie kręcenie do góry nogami pewnie pojawiło się w kinie nie raz...

Na koniec jeszcze kilka naciąganych motywów, które jednak nie psują mojego bardzo pozytywnego wrażenia. Nie wydaje mi się na przykład, żeby "w realnym świecie" lekarze bez problemu wypisali świeżo ociemniałą, samotną pacjentkę ze szpitala do pustego domu. Przecież głupie wzięcie prysznica skończyłoby się katastrofą...
Następna kwestia to sposób, w jaki Julia (Belén Rueda)za odkrywa kolejne elementy mrocznej układanki; te niemal same wpadają jej w ręce. Gdzie nie pójdzie, tam pdsłucha jakąś ciekawą rozmowę lub znajdzie interesujący przedmiot - jak w komputerowej przygodówce. Rozumiem, że trzeba było streścić zawiłą fabułę w niecałe dwie godziny, ale efekty osiągane przez bohaterkę są niewspółmiernie duże do wysiłków wkładanych w śledztwo.

Mimo to, całość składa się na mroczne i trzymające w napięciu dzieło. "Oczy Julii" nie fascynują już co prawda tak bardzo za drugim podejściem (odpada element zaskoczenia), ale i tak jest to dla mnie horror/thriller niemal idealny.

Kaes: Mam pokazać filmy, w których widziałem zabiegi wymienione przez Ciebie? Proszę bardzo.
- mistrzowska praca kamery - Matrix. Przykład może wzięty z dupy, ale ja nie widzę nic niezwykłego w kamerze (czy świetle) w Oczach Julii. Normalna praca kamery, niczym się nie wyróżnia. A w Matrixie kamera byłą innowacyjna i mistrzowska.
- obserwowanie świata z oczu niewidzialnego człowieka - toż to w filmach o duchach się pojawiał taki motyw. Bohater jest obserwowany, czuje to, boi się, ale nikogo nie widzi. Za przykład może posłużyć Evil Dead, gdzie były ujęcia z oczu "zła".
- paranoiczna atmosfera - Efekt motyla, Fight club
- bohaterka nie wie komu ufać - Pamięć absolutna
Nie widzę w tym filmie nic innowacyjnego. Ale to nie znaczy, że mi się nie podobał - wręcz przeciwnie, co widać zresztą po ocenie. Film nie musi być innowacyjny, żeby był dobry. Starczy, żeby był dobrze zrobiony, a Oczy Julii są zrobione bardzo dobrze. I tyle.

Kuba: Nie chodzi mi o ogólne pojęcia jak "praca kamery" czy "paranoiczna atmosfera", tylko konkretne fragmenty filmu. Przykłady: w scenach, gdy Julia jest niewidoma, kamera nie pokazuje twarzy innych ludzi. Jest coś takiego w "Matriksie"...? Dobra praca kamery nie oznacza ujęć zmieniających się co ułamek sekundy. Trudno też, żeby Julia robiła bullet time'a...
Gra światłem to - chociażby - motyw oślepiania lampą błyskową.
Świat z oczu niewidzialnego człowieka - nie przypominam sobie żadnego filmu, w którym "niewidoczny" bohater przechodził przez zatłoczony hol. Zresztą horrory z duchami i "Los Ojos de Julia" to zupełnie różne bajki.
Do paranoicznej atmosfery i nieufności bohaterki się nie odnoszę, bo też nie uznaję ich za rewolucyjne motywy - choć tu zostały umiejętnie wykorzystane.

Kaes: Matrix był przykładem innowacyjnej i bardzo dobrej pracy kamery, którą Ty dostrzegłeś w Oczach Julii, a ja dostrzec nie mogę. Spróbowałem sobie wyobrazić Julię robiącą bullet time... To mogłoby być niezłe!
Motywu oślepiania lampą błyskową nie kojarzę... Ale od razu mi się nasuwa Piła i oświetlanie ciemnego pomieszczenia lampą błyskową. Może to nie to samo, ale na pewno podobne.
Niewidoczny bohater przechodzący przez zatłoczony hol? Uwierz w ducha! Stary i całkiem niezły film z Patrickiem Swayze, Demi Moore i Whoopi G. Może i różne bajki, ale to nie znaczy, że pewne zabiegi nie mogą być podobne.
No i po raz kolejny chciałbym tutaj zaznaczyć, że naprawdę nie mam nic do zarzucenia pracy kamery w Oczach Julii. Niemal wszystko w tym filmie jest dobre, ale nie zgodzę się z jego innowacyjnością. To już któraś moja wypowiedź z rzędu podczas której czuję się jakbym próbował mieszać ten film z błotem. A nieliczne zarzuty wobec filmu, które miałem, wymieniłem już wcześniej.


OCENY:
Kuba: 9/10
Kaes: 6/10

1 komentarz:

  1. Przede wszystkim zadziwia mnie wystawiona przez Kubę "9". Taka ocena ( w skali do 10!) oznaczałaby, że dany film pretenduje do miana PEREŁKI i jest prawie GENIALNY. A ten film jest po prostu DOBRY. Co więcej, z tego co pisał Kuba nie wynika, że ten film jest genialny, a zatem można uznać, że wystawienie mu "9" było swego rodzaju niekonsekwencją...

    Zgadzam się z tym co napisał Kaes, że jest to raczej thriller, aniżeli horror.

    Zadziwia mnie zachwyt Kuby nad "zabiegami" użytymi w tym filmie. Zresztą to raczej nie są zabiegi, a pomysły i tu przyznaję rację, że bardzo fajnym pomysłem było to, że nie pokazywano twarzy innych ludzi kiedy dziewczyna nie widziała. W ten sposób patrzyliśmy na świat z jej perspektywy - ona nie widzi ludzi, nie zna ich intencji, jest bezbronna.

    A naprawdę fajną sceną była ta gdy ten "opiekun" sprawdzał czy ona widzi...

    Pozdrawiam Was

    A.

    OdpowiedzUsuń