poniedziałek, 23 marca 2015

The Watch

aka: Straż sąsiedzka
Znana obsada: Ben Stiller, Vince Vaughn
Rok: 2012
Kraj: USA
Fabuła: Evan (Ben Stiller) to zadowolony z życia mieszkaniec amerykańskiego przedmieścia. Gdy miejscową społecznością wstrząsa wiadomość o tajemniczej śmierci pracownika pobliskiego supermarketu, postanawia działać. Powołuje tytułową straż sąsiedzką, by patrolować osiedle. Szybko jednak okazuje się, że samozwańczy stróże porządku będą musieli się zmierzyć z... inwazją kosmitów.
Długość: 1:42


Kuba: Główną osią i jednocześnie atutem tej nietypowej (bo dość krwawej) komedii science-fiction jest czwórka głównych bohaterów. Postać Evana to pastisz archetypu lokalnego społecznika. Facet jest dumny ze swojej pracy w supermarkecie, a w wolnych chwilach umacnia więzi z sąsiadami i udziela się przeróżnych osiedlowych inicjatywach. Do tego jest nieco sztywny, traktuje wszystko trochę zbyt na serio i czasem popada w patetyczny ton. Ma też problem natury osobistej: jest bezpłodny i nie wie, jak powiedzieć o tym żonie.
Jego zupełne przeciwieństwo stanowi Bob (Vince Vaughn). To wyluzowany gość, trochę prymitywny, z nieco ciężkim dowcipem. Ale w obecności swojej nastoletniej córki (Erin Moriarty) zamienia się w nadopiekuńczego ojca.
Lwia część gagów opiera się na kontrastowym zestawieniu obu postaci.
Skład Straży Sąsiedzkiej uzupełniają Franklin (Jonah Hill) - niespełniony mundurowy mieszkający z matką - oraz Jamarcus (Richard Apoyade) - nowy mieszkaniec, który w ten sposób chce się zintegrować z sąsiadami.

Kaes: Uwagę zwraca przede wszystkim bardzo komediowa obsada. 75% grupy głównych bohaterów, to mniej lub bardziej znani aktorzy komediowi. Bena Stillera i Vince'a Voughna na pewno nie trzeba nikomu przedstawiać. Jonah Hill goni swoich starszych kolegów z branży i myślę, że już niedługo będzie w czołówce hollywoodzkich aktorów komediowych. Ekipę straży uzupełnia Richard Ayoade, który niczym nie ustępuje bardziej doświadczonym kolegom. Jeśli chodzi o dobór aktorów do głównych ról - twórcom należą się pochwały.

Kuba: Warto zaznaczyć, że sławni aktorzy faktycznie potwierdzają na ekranie swoją klasę. Przykład: spora część scen z Vincem Vaughnem, w których gra tak naturalnie, jakby były improwizowane. Jeśli były - to plus dla scenarzystów za ciekawy zabieg. Jeśli nie były - tym bardziej brawa dla Vaughna.A jeśli już jesteśmy przy obsadzie i postaciach, to na uwagę zasługuje też tajemniczy Manfred (R. Lee Ermey) - jeden z mieszkańców osiedla, którego podejrzane zachowanie wzbudziło czujność samozwańczych stróżów porządku.

Kaes: Zgadzam się. Moim zdaniem najlepsza scena z Vaughnem i matrioszkami była tak absurdalnie śmieszna i tak fajnie zagrana, że aktor ten od razu podskoczył o kilka punktów w moich notowaniach. I w tym miejscu właśnie można by się zastanowić czy to była improwizacja, czy jednak pomysł scenarzystów.Ja z ciekawych postaci wyróżniłbym jeszcze tajemniczego sąsiada (Billie Crudup), no i oczywiście dzielnego policjanta - sierżanta Bressmana (Will Forte), wyglądającego jakby wyjęto go z "Krzyku".

Kuba: Po omówieniu postaci, przejdźmy do smaczków fabularnych. A tych jest - wbrew pozorom - niemało. I tak, początkowo ekipa zwerbowana przez Evana ma nieco inną wizję co do charakteru Straży Sąsiedzkiej. Panowie uważają, że to świetny pretekst do regularnych spotkań przy piwku, PlayStation i innych “męskich rozrywkach”. A samozwańczy dowódca ma trudne zadanie zmiany tego nastawienia.Zresztą zmiana nastawienia czeka też samego Evana. W pewnym momencie nasi bohaterowie zdają sobie sprawę, że złym kosmitą może być dosłownie każdy mieszkaniec osiedla. Wtedy Evan z tolerancyjnego osiedlowego aktywisty przeistacza się w nieufnego odludka, reagującego na każde odbiegające od normy zachowanie swoich sąsiadów. Nawiasem mówiąc, takie tropienie anomalii wśród znajomych i nieznajomych to standardowy chwyt w filmach o obcych żyjących między ludźmi.

Kaes: Oczekiwania nowych członków straży zostały jednak dość szybko zweryfikowane. Już na jednym z pierwszych patroli okazuje się, że będą musieli zmierzyć się z groźnymi kosmitami. I tutaj po raz kolejny brawa dla twóców - obcego zrobili bardzo porządnie. I wygląda na tyle strasznie, że z powodzeniem mógłby zagrać w jakiejś nowej osłonie Aliena czy Predatora (którzy to kosmici najwyraźniej byli inspiracją dla tego z "The Watch").

Kuba: W filmie nie zabrakło też nawiązań do klasycznych klisz rodem z produkcji grozy czy SF. Mamy tu np. niezbędny atrybut każdego prowadzącego prywatne śledztwo: tablicę korkową z mnóstwem zdjęć, notatek, wycinków z gazet i mapą z kolorowymi pinezkami połączonymi nitkami.
Pojawia się także nawiązanie do "Koszmaru minionego lata" czyli scena w której bohaterowie zastanawiają się, co zrobić z potrąconym na drodze pieszym.
Nie zabrakło też typowego dla komedii momentu kryzysu i rozłamu w grupie tytułowych strażników. Oczywiście tylko chwilowego.

Kaes: Podsumowując, The Watch jest lekką i przyjemną komedyjką, w sam raz na wieczór ze znajomymi. Osobom, które mają ochotę na odrobinę rozrywki, mogę zdecydowanie polecić.

OCENY:
Kaes: 7/10
Kuba: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz