poniedziałek, 13 czerwca 2011

Babysitter Wanted

aka: -
Znana obsada: -
Rok: 2008
Kraj: USA
Fabuła: Angie – chcąc oderwać się od zaborczej matki – wyjeżdża studiować do odległego miasta. Od samego przyjazdu ma jednak wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Prawdziwy koszmar zaczyna się jednak na miejscowej farmie, gdzie dziewczyna podejmuje pracę jako opiekunka do dziecka...
Długość: 1:26




 
Kuba: "Babysitter Wanted" przed pierwsze 20 minut skutecznie zwodzi nas "kampusowym schematem": nowa (obowiązkowo grzeczna!) studentka na uczelni, temat zajęć powiązany z fabułą i tajemniczy osobnik obserwujący naszą niewinną bohaterkę.
Tym większe było nasze zaskoczenie, kiedy okazało się, że film nie będzie do końca o tym, czego się spodziewaliśmy. Ten zwrot akcji (i kilka pomniejszych) to jedne z największych plusów tej produkcji. Dlatego ciężko zrecenzować "Babysitter Wanted", nie uchylając rąbka tajemnicy, a jednocześnie pozostając zrozumiałym dla Czytelnika.

Kaes: No tak. Faktycznie będzie trudno napisać coś sensownego jednocześnie nie zdradzając zbyt wielu istotnych dla fabuły (i takich, które powinny zaskoczyć podczas oglądania) szczegółów.
Do schematów jeszcze należałoby dopisać chłopaka, którego główna bohaterka poznaje zaraz na początku filmu. On tylko czekał aż pojawi się taka grzeczna i niewinna dziewczyna. I oczywiście gość jest ideałem - przystojny, miły, dowcipny, nie próbuje zaciągnąć jej do łóżka zaraz przy pierwszym spotkaniu i jeszcze bardzo chętnie służy pomocą. No i później też dokładnie wie w którym momencie powinien się pojawić.

Kuba: Jednak mimo tej schematyczności i ogólnego braku rewelacji, "Babysitter Wanted" ma też kilka jasnych (czy też ciemnych) stron.
Do omówionych już zwrotów akcji dodam jeszcze, że efekt zaskoczenia twórcy osiągnęli w interesujący sposób - pozornie odkrywając wszystkie karty już w pierwszym kwadransie seansu.
Kolejna zaleta filmu to czarny humor - czy to w wykonaniu rozgadanego oprawcy, czy też kłótliwego małżeństwa w sytuacji zagrożenia. Dzięki temu chwilami miałem wrażenie, że oglądam brutalniejszą wersję "Rodziny Addamsów".

Kaes: Mnie zachowanie rodzinki dużo bardziej przypominało Teksańską masakrę piłą mechaniczną. I inne tego typu filmy, gdzie grupa spokrewnionych, dziwnych ludzi mieszka na odludziu, robi dziwne rzeczy i zachowuje się tak jakby to było normalne. Jest cała masa takich tytułów, ale niestety rzadko kiedy się one czymś wyróżniają, a co za tym idzie, tytuły szybko umykają z pamięci.

Denerwujący był motyw "kilku zakończeń". Po prostu na koniec filmu było kilka scen, które tak naprawdę mogłyby już zakończyć obraz, ale nie! Zupełnie jakby twórcy nie mogli się zdecydować, które zakończenie będzie najlepsze, więc nakręcili kilka wersji, żeby wybrać najlepszą... a na koniec stwierdzili "wszystkie są fajne!" i wrzucili je jedna po drugiej do filmu.

Kuba: No ale jednak bohaterowie i akcje "Teksańskiej..." czy "Wzgórza Mają Oczy" były bardziej dosadne i mniej wyrafinowane.

Przeciągająca się końcówka faktycznie potrafi zdezorientować widza, ale trzeba też przyznać, że wszystkie zakończenia miały swój urok.

Na plus zaliczam też bardzo sugestywne odgłosy masakrowanych ciał.
A jeśli już przy tym jesteśmy, to punkty wędrują także na konto Angie (Sarah Thompson), która jak na niewinną dziewczynkę z horroru poczyna sobie całkiem nieźle. Nie zapomina dobić leżącego przeciwnika czy - uciekając - zabrać broń. Choć i scenarzyści jej nie oszczędzają, bo staje się obiektem kilku konkretnych dojazdów.

I na koniec jeszcze uwaga techniczna: sceny "Babysitter Wanted" kręcone były głównie z zamkniętych pomieszczeniach - nie uświadczymy tu panoramicznych ujęć; zapewne ze względów budżetowych.

Tak więc "Babysitter Wanted" - poza kilkoma zaskakującymi zwrotami akcji - nie powalił mnie na kolana...

Kaes: No właśnie to było denerwujące. Każde z tych zakończeń byłoby całkiem niezłym zakończeniem. Więc po co wcisnęli trzy czy cztery takie niezłe zakończenia zamiast zdecydować się na jedno. Mnie to nieco zirytowało.

Jak dla mnie całościowo nie było źle, ale do zachwytów jeszcze bardzo daleko.

Kuba: Ja tam wolę taką "składankę zakończeń", niż późniejsze szukanie ich po necie - często już w kilka tygodni po obejrzeniu filmu.

OCENY:
Kuba: 5/10
Kaes: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz